piątek, 31 sierpnia 2012

przeczytane


 Po "Kwiaty na poddaszu" Virginii C. Andrews sięgnęłam po przeczytaniu wielu pochlebnych recenzji. Temat wydaje się absurdalny, szokujący, ale jak się popatrzy trochę na programy informacyjne w TV, to nagle okazuje się, ze właściwie wcale nie musi być to fikcja literacka.
Na początku jest rodzinna sielanka, którą burzy śmierć  głowy rodziny. Dzieci wraz z matką przenoszą się do domu dziadków i tu zaczyna się horror. Mamy zatem wyizolowanie, zakazaną miłość i dziwne relacje rodzinne. Książka momentami jest drażniąca a nawet odrażająca, pogrywa na emocjach czytelnika, a z drugiej strony niesamowicie trzyma w napięciu.

wtorek, 28 sierpnia 2012

Gdzie to ja w tym roku nie byłam

Koniec wakacji, czyli czas podsumowań
W tym roku nie polecieliśmy do Polski
dlatego, że.......
Nie polecieliśmy też do Hiszpanii 
ponieważ.....
Irlandia Północna przeszła nam kolo nosa 
gdyż.....
A na pokazy lotnicze w Bray również się nie wybraliśmy
bo.......
Na koniec nie pojechaliśmy do Dublina na paradę żaglowców
bowiem....
No to teraz możemy zacząć planować następne wakacje.
hmmm ciekawe, gdzie w przyszłym roku nie pojedziemy :)))



piątek, 24 sierpnia 2012

Ulica marzycieli

    Czego mi brakuje w Irlandii? Jednego na pewno - swobodnego dostępu do księgarni. Tego, że można wejść, dotknąć, przewertować, przeczytać fragmenty, powąchać - chociaż to ostatnie i tak mi się zdarza w irlandzkiej księgarni:). Chodzę przeglądam, wchłaniam zapach, ale....ale nie czytam. Oj jeszcze dużo wody upłynie nim będę mogła czytać po angielsku a jak na razie ograniczam się do bajek. Wprawdzie mam tu bibliotekę 
w której jest cały regalik polskich książek, ale niestety, to co ciekawe już przeczytałam, zostało, to co na pierwszy rzut oka mnie nie pociąga. Może i owszem zostały jeszcze jakieś nieodkryte perełki, ale to już nie to samo, gdy samemu można szukać tytułu jaki interesuje a nie czytać, bo jest.
"Ulica marzycieli", to książka napisana przez Irlandczyka Roberta McLiam Wilsona. 

wtorek, 21 sierpnia 2012

Trudny żywot rodzica

     
    Staram się nie ograniczać dzieci własnymi lękami, ale moja bujna wyobraźnia czasem rozkręca się  ekstremalnie na trzy pokolenia w przód. Pierwsza sytuacja jaka pamiętam, to gdy Igor zaczął piąć się w górę, oczywiście nie chodzi tu o karierę a jedynie o drabinki, wówczas to zaciskałam zęby i powstrzymywałam własne ręce, by go nie chwycić w matczyne kleszcze. Następnie  odwracałam głowę, gdy wspinał się na drzewa no a potem....potem znalazł się poza zasięgiem mojego czujnego wzroku.  W tym roku dostał wymarzonego BMX-a no a ja  próbuje sobie wmówić, że tylko zjeżdża po schodach, no bo przecież te wszystkie filmiki na YouTube ogląda tak tylko z nudy. Czego oczy nie widzą tego sercu nie żal a fakt jest taki, że do tej pory jest w jednym kawałku

środa, 15 sierpnia 2012

rocznicowo

To już 14 lat jak padło sakramentalne 'TAK"   
i sama nie wiem długo to czy krótko, 
więcej niż 1/3 mojego życia a jeszcze mniej niż połowa:)
Dalej są marzenia, plany i to zauroczenie,
"i żeby to zauroczenie
ująć w banalnie wielkie słowa,
żeby się sobą pozachwycać,
żeby się sobą... rozkoszować"



sobota, 11 sierpnia 2012

Inne nie znaczy gorsze

  

  Łapię się na tym, że coraz mniej rzeczy mnie tu zadziwia, wszystko staje się takie normalne, codzienne, a przecież na początku pobytu wszystko mnie zaskakiwało: ludzie z ich codziennym "Hello" i uśmiechem, pastwisko za oknem w centrum miasta, brak komunikacji miejskiej, dwa

czwartek, 2 sierpnia 2012

ach, spij kochanie...


- Pola, myj zęby i już czas spać.    
- Ale ja nie chcę spać.
- To myj zęby, a ja pójdę za ciebie spać.
- I będziesz spała w moim łóżku?
- Tak.
- A gdzie ja będę spała?
 - Ty nie będziesz spała.
- W ogóle?
- W ogóle.
- Juz nigdy?
- Nigdy.  
- Ale ja chcę spać.
- To myj zęby i do łóżka.