czwartek, 22 listopada 2012

List do Św. Mikołaja

Drogi Panie Mikołaju,
właściwie, to nie wiem, czy powinnam tak przez "Pan", bo tu gdzie teraz mieszkam nikt tej formy nie używa. I po co podkreślać, że jesteś taki "drogi", każdy rodzic, to wie. 
Zatem:
Kochany Mikołaju,
ja wiem, że może nie byłam grzeczną dziewczynką, ale przecież to jeszcze nie znaczy, że byłam niegrzeczna. W każdym bądź razie nie obiecuję poprawy, nie wypada mi Ciebie okłamywać. Jeśli jednak w tym roku nie przyniesiesz mi tej konkretnej rzeczy o którą Cie proszę (TY już dobrze wiesz, co to ma być), to będę bardzo, ale to bardzo rozczarowana a wiadomo, że nie ma nic gorszego niż rozczarowana kobieta. I wcale nie musi być to 6 grudnia. Grudzień jest długi i ma wiele pięknych dni a tu i tak, po za moimi rodakami, w tym dniu nikt na Ciebie nie czeka. Tutaj prawie każdy ma kominek a co za tym idzie i komin, czyli jest przez co te prezenty wrzucać. Wprawdzie ja tego drugiego nie posiadam, bo mój kominek jest elektryczny (kto w ogóle wymyślił takie dziwadełko?), ale chyba to nie problem, w końcu lata praktyki na coś się przydadzą. A i nie licz na śnieg w Irlandii, bo go tu nie uświadczysz. 
Jeszcze raz przypominam, że dziewczynki, które czekają na prezent i go nie dostają robią się wkurzone....oj mocno wkurzone (wcale Ci nie grożę, choć może to tak wyglądać)

Pozdrawiam bardzo serdecznie, wierzę i czekam.






środa, 21 listopada 2012

Monster High

Venus McFlytrap i Rochelle Goyle

czyli, czym się bawią teraz dziewczynki...
  
   Już nie lalki bobasy, ani długonogie Barbie, nawet miśki poszły w odstawkę, gdy pojawiły się Monster High. 
Lalki, które powinny być:
straszne......ale nie są, 
brzydkie.....ale nie są, 
złe..............jak wyżej.
Wielkością przypominają Barbie i również, tak jak one, mają nogi aż do samej ziemi, najczęściej długie włosy , za duże głowy, mały biust, wystające brzuszki i nienaturalny kolor skóry. Każda ma swoje imię, moc i upodobania. I tak jak Barbie nie zyskała sympatii mojej córci tak Monster High stała się zabawką nr 1. Jako, że te lalki inspirowane są filmami grozy, to i imiona mają nieprzeciętne: Frankie Stein, Drakulaura, Cleo de Nile, Holt Hyde ale i Jackson Jekyll. Nie trudno się domyślić czyimi córkami są owe panny. 
Co jest takiego w tej lalce, że robi furorę na świecie i w moim domu? 
Nie wiem, może dobra reklama, może łatwiej jest pokochać zabawkę, gdy najpierw oglądnie się o niej bajkę, a może pokoleniu Monster High znudziła się już doskonała, słodka Barbie i nie ma ono też instynktu macierzyńskiego do bobasów. 
I pomyśleć, ze kiedyś Barbie budziła kontrowersje, bo za ładna, za idealna, za chuda, zbyt kobieca....ciekawe, co powiedzą przeciwnicy lalek potworów.
 Aż strach się bać:), bo wyobraźnia ludzka jest nieograniczona.
"Mamo ja chcę kolekcję" mówi dziecko, które do tej pory nic nie zbierało, zresztą chyba po mamusi, bo ja nigdy nie miałam pędu do gromadzenia przedmiotów a wręcz przeciwnie rozdawałam, by zrobić miejsce na nową zachciankę. Zobaczymy jak długo ta miłość mojego dziecka potrwa, jak na razie Mikołaj dostał list a w nim.......
Dwie, to dopiero para, ale trzy, to już będzie kolekcja:)

niedziela, 11 listopada 2012

11 listopada

   Dziś jest moje ulubione Święto. Dlaczego akurat Święto Niepodległości? A chyba tak z sentymentu do minionych czasów, ale nie sięgajmy aż do1918 a jedynie do czasów, gdy pracowałam, gdy co roku organizowałam właśnie obchody tego święta w placówce. Pamiętam apele z moich dziecięcych lat szkolnych, niekoniecznie obchodów tego Święta, ale tak ogólnie klimatyczną nudę jaką z sobą niosły. Zatem, gdy na mnie spadło organizowanie 11 Listopada, to bardzo się starałam, by za każdym razem było to coś innego. Pole do popisu większe niż Święta Bożego Narodzenia. Wychodziły nam mini spektakle, koncerty, happeningi. I tak mi to zostało, że jak urodziła się Pola i z jakiś tam przyczyn sobie płakała, to ja śpiewałam jej "wojenko, wojenko, cóżeś ty za pani....." zamiast popularnych kołysanek.
   A dziś uczciliśmy to Święto polskim obiadkiem....hmmmm polskie, to były tylko ziemniaczki i to nie takie z polskiego sklepu, ale z Polski przyjechały. Mniam, pyszne, takie żółciutkie no i po potarciu jednego o drugiego widać było skrobię a nie tylko wodę, jak to jest w przypadku irlandzkich ziemniaków. 
   I tak leniwie mija sobie niedziela.....