Jest para, nie decyduje sie na slub chociaz moglaby sformalizowac swoj zwiazek, ale nie chca. Ich decycja, szanujmy to. Nie wystarcza nam , ze musimy miec swoj numer referencyjny, konto w banku, prace itd. Malzenstwo tez ma byc z musu, a moze potem i dzieci, bo wszyscy naciskaja, ze trzeba, ze inaczej jest bezproduktywnie.Pije, bije, ale jest. Jest pan maz i to najwazniejsze. Wiecej praw ma oprawca niz ofiara. Wiecej przywilejow tam gdzie dokument niz tam gdzie milosc i chec tworzenia. Dlaczego ciagle ktos probuje ukladac komus zycie. Zastanawia mnie dlaczego kobieta mieszkajaca w konkubinacie dla pomocy spolecznej jest w zwiazku a dla wszelkich innych instytucji juz nie.
Jak jest w Irlandii? Zwiazki partnerskie osob tej samej plci sa tu formalnie uznane, ale osoby pozostajace w nieformalnym zwiazku maja tez swoje prawa. Nie ma problemu w szpitalu, urzedzie, wsrod sasiadow!
I wcale nie jest to temat zastepczy. Ktos madry powiedzial, ze jeszcze nie tak dawno tylko bialy kolor skory gwarantowal przynaleznosc do Homo Sapiens, ba co tu daleko szukac kobieta nie miala zadnych praw a jej rola bylo pranie, gotowanie, sprzatanie i rodzenie dzieci....bron boze myslenie.
Kolor skory nie jest wyznacznikiem niczego, tak jak i plec i jeszcze wiele innych czynnikow, bo kto dal na prawo do ciaglego oceniania wszystkiego i wszystkich. Swiat sie nie skonczy, gdy dwie osoby tej samej plci beda zyly w formalnym zwiazku. Predzej sami sie pozabijamy.
Ale to tylko moje zdanie i nikt NIE MUSI sie z nim zgadzac. Jakos mna tak tapnely te wszystkie wypowiedzi w TV.
Jakby im dac kamienie, to by rzucali.....niestety
Droga Agnieszko, "jakoś mnie tak tąpnęły te wszystkie Twoje wypowiedzi", że się odzywam, więc (moim zdaniem):
OdpowiedzUsuń- uprawiasz demagogię mieszając sprawy prawnego uregulowania zw. partnerskich z jakąś nie do końca nazwaną krytyką (niechęcią) do mężczyzn, którzy piją, biją i czekają na podziękowania za to;
- nikt, o ile mi wiadomo, nie zamierza karać nikogo za to, że ma kochankę, konkubinę, faceta na próbę itd., chodzi o to, że w interesie zdrowego społeczeństwa (bez względu na sprawy ideologiczne) jest wspierać związki stałe (przynajmniej tak rokujące), a takimi są małżeństwa, gdzie strony(przynajmniej) deklarują chęć takiej stałości; to po prostu w interesie społeczeństwa, żeby były normalne rodziny wychowujące dzieci, i dla tego społeczeństwo "składa się" poprzez np. ulgi podatkowe na dla takich instytucji jak rodzina - to nie sentymenty ale normalny, zdrowy interes społeczny, bo rodzina daje społeczeństwu i wychowuje dla społeczeństwa jego członków, bez których tego społeczeństwa by nie było lub nie będzie ; jaki mamy powód, żeby podobne przywileje przyznać np. luźnym związkom czy związkom bez dzieci? Tym bardziej dla jakiej przyczyny mielibyśmy jakiekolwiek przywilej przyznać związkom nie-naturalnym (np. gejowskim)? Jaki społeczeństwo ma interes,by te związki współfinansować?
- po drugie: hasło "żyj i daj żyć innym" w Twojej interpretacji oznacza"żyj i niech cię nie obchodzi, że ktoś krzywdzi siebie lub innych": bo moim zdaniem homoseksualizm jest sprzeczny z naturą, co znaczy wbrew szczęściu człowieka (nie rozwijam tego, nadmieniam tylko, że przecież nie zawsze człowiek wybiera to, co go rozwija, czasem niestety wybiera z deklaracją wolności osobistej na ustach coś,co degraduje, np. narkoman), dlaczego mam powiedzieć: "twoja sprawa", a nie "błądzisz"; czy to pierwsze, prócz tego że zgodne "z nurtem" (jak mi się zdaje, czytanie samo w sobie nie gwarantuje samodzielności myślenia) jest czymś szlachetniejszym? Jeśli uważam (czyjako społeczność uważamy, że w naszym interesie, tzn. interesie poszczególnych ludzi i całości, jest edukacja, to tworzymy prawo szkolne które nagradza pilną naukę i represjonuje jakoś np. wagarowanie; nie mówi się wtedy: niech uczeń sam za siebie decyduje, albo jego rodzice, jak nie chcą żeby chodził do szkoły, to ich sprawa, a już na pewno nie mówi się: dajmy wagarowiczowi stypendium takie jak prymusowi, bo przecież ma swoje powody żeby wagarować, więc "pozbawienie" go tego przywileju lub odmowa uznania jego statusu jako równego statusowi prymusa jest dyskryminacją!
- na koniec:kluczowe moim zdaniem (i to jest najważniejsze co powiem) są pierwsze dwa słowa Twojej wypowiedzi:"oglądam telewizję...", one tłumaczą prawie wszystko; jeśli TV jest źródłem Twojej wiedzy o świecie, NIE MASZ szans (wbrew wszystkim pozorom) na to, czego - jak mi się zdaje - zawsze szukałaś" niezależność poglądów.
Trzymaj się. Wybacz ostry ton (to z przyjaźni). Pozdrawiam. Sebastian
Twoje poglady tez szanuje.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
szanować poglądy należy ... szkoda, że brak w nich dystansu troszkę ... szanuję również ... i współczuję, że są właśnie takie panie Sebastianie ...
OdpowiedzUsuń