Irlandia przywitała nas pierwszego września 2010 roku słońcem i tak było przez trzy dni, potem już padało.Deszcz ze słońcem wymieszany a nawet jak świeciło słońce, to jeszcze nie oznaczało, ze nie pada deszcz. Nie ma 30 st upałów, ale i nie ma mroźnej zimy.
Lubię deszcz, lubię wiatr i tę pogodę tutaj, tak nieprzewidywalną.
„W tym tygodniu pogoda nam dopisała. Padało tylko dwa razy. Raz przez 3 dni, a drugi przez cztery.” To kwintesencja tutejszego klimatu:)
Pierwszy września..... ciekawa data. Dzieci rozpoczynają nowy rok szkolny, rocznica wybuchu wojny , ktoś się urodził, ktoś umarł a ja zaczynałam moje nowe życie. Inny kraj, inni ludzie, inny klimat i język którego nigdy się nie uczyłam.
Muzycznie:
"Prawdziwa moja miłosc nazywa sie Ajrisz...."
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz