wtorek, 29 maja 2012

Początek nowego

Zamieszkałam w Irlandii niejako z przymusu, to już nie był wybór a wyjście awaryjne. Jednak to że ją  pokochałam wynika wyłącznie z fascynacji i zauroczenia tym krajem.
Irlandia przywitała nas pierwszego września 2010 roku słońcem i tak było przez trzy dni, potem już padało.Deszcz ze słońcem wymieszany a nawet jak świeciło słońce, to jeszcze nie oznaczało, ze nie pada deszcz. Nie ma 30 st upałów, ale i nie ma mroźnej zimy.

 
Lubię deszcz, lubię wiatr i tę pogodę tutaj, tak nieprzewidywalną.
„W tym tygodniu pogoda nam dopisała. Padało tylko dwa razy. Raz przez 3 dni, a drugi przez cztery.” To kwintesencja tutejszego klimatu:)
Pierwszy września..... ciekawa data. Dzieci rozpoczynają nowy rok szkolny, rocznica wybuchu wojny , ktoś się urodził, ktoś umarł a ja zaczynałam moje nowe życie. Inny kraj, inni ludzie, inny klimat i język którego nigdy się nie uczyłam.

Muzycznie:



"Prawdziwa moja miłosc nazywa sie Ajrisz...."

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz