Ot taka prosta rzecz, gotowanie ziemniaków, co za trudność obrać, zalać woda, posolić, ugotować i zjeść ze smakiem. A jednak, na początku mojego pobytu to urosło do rangi problemu,
no tak:
obrać -zgadza się
zalać wodą- tez
posolić- jakżeby inaczej
ugotować- i tu zaczynają się schody, bo ziemniaki w Irlandii lubią się rozgotowywać, czyli po ugotowaniu mamy paskudna papkę i nie ma ona nic wspólnego z puree. Można zagęszczać zupę ziemniakami, ale niekoniecznie już te ziemniaki będą ślicznie skrojoną kosteczka w tejże zupie. W końcu nauczyłam się gotować irlandzkie ziemniaki, ale niestety kopytka nijak nie chcą wyjść takie jak te w Polsce, ziemniaki mają za dużo w sobie wody.
A co z resztą irlandzkiego jedzenia i co lubią jeść Irlandczycy?
Mam wrażenie, ze Irlandczycy nie gotują we własnych domach a korzystają z propozycji restauracji, pubów, czy tez rożnych fast foodów, ewentualnie kupują w markecie gotowe dania wymagające jedynie podgrzania. Jedzą wołowinę, kurczaki, baraninę, trochę makaronów i ryb, ale nie tylko. Popularną przekąską jest tutaj kanapka z .......chipsami tzw. crips sandwich, serwowany zarówno na słodko z masłem orzechowym jak i na słono z szynka, czy tez serem. Kanapek jedzą sporo, ale rzadko robią je sami najczęściej kupują na mieście. Właściwie chipsy i frytki podaje sie tu do wszystkiego jakby były sałatką, np mięso, warzywa i chipsy, pizza i frytki, kebab i frytki, lazania z frytkami. A co by nie było zbyt skomplikowanie frytki tu nazywa się chipsami i podawane są z majonezem, ketchupem bądź.....octem. Nie powiem probowalam tego ostatniego zestawu i jest zjadliwy.
Irlandia jest szczególnie znana ze swego irlandzkiego śniadania, na które składają się plastry grillowanego bekonu, fasolka, jajka sadzone, smażone kiełbaski, white pudding i black pudding (to taka nasza kaszanka), smażone pomidory i ziemniaki. Oczywiście nie wszystko na raz, ale jednak śniadanie ma być pożywne i rozgrzewające a to ze względu na tutejszy klimat wietrzny i deszczowy.
I jeszcze wersja na słodko, czyli bułeczki scone z rodzynkami pieczone na sodzie, co niestety można wyczuć. Podawane są z masłem, dżemem lub tez śmietaną a ja je lubię podgrzane w mikrofalówce bez niczego. Na słodko są jeszcze muffinki, placuszki naleśnikowe, tosty no i płatki z mlekiem. ogólnie jedzą tłusto, słodko i niezdrowo, co przekłada się na tuszę.
W książce Elizabeth Gilbert " Jedz, módl się i kochaj", bohaterka poznając trzy kraje szuka w nich czegoś, co tylko jeden, konkretny kraj może jej dać. I tak w Italii uczy się języka, poznaje włoską kuchnię czerpiąc przyjemność z tego co dla ciała, Indie przybliżają ją do Boga, wyciszają, a w Indonezji próbuje połączyć, to co cielesne z tym co duchowe a zatem pozostało jej tylko się zakochać.
A jak się to ma do Irlandii?
Chyba tak, że to co bohaterka odnajdywała w każdym z tych krajów ja znalazłam w jednym....no tak, troszkę z porównaniem irlandzkiego jedzenia do włoskiego przesadziłam,
ale......... jedz, módl się i kochaj:)
A jak ugotować te ziemniaki bo to jakisz koszmar jest z ta papka:(prosze o pomoc
OdpowiedzUsuńU mnie to wygląda mniej więcej tak, że najpierw zalewam ziemniaki woda po brzegi(oczywiście osoloną), wstawiam, by się zagotowały a następnie odlewam połowę, zmniejszam grzanie tak, by tylko od czasu do czasu jakiś bąbelek poleciał i nastawiam minutnik na 15 minut (to tak dlatego, ze potrafię zapomnieć, iż coś mi się gotuje na kuchence), po tym czasie sprawdzam widelcem, czy już są miękkie, odlewam całkowicie wodę, wyłączam grzanie i jeszcze na chwilę stawiam na gorący palnik, by woda z ziemniaków odparowała. U mnie, to się sprawdza może i u Ciebie będzie dobrze. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńJesteś ANIOŁEM;)Bardzo dziekuje ,dzis ugotowałam ziemniaczki tak jak opisalaś i wyszły genialne suchutkie aż miło(skonczyl sie koszmar;))Pozdrawiam cieplutko
OdpowiedzUsuńSuper, że u Ciebie ta metoda tez się sprawdziła u mnie to już przerodziło się w rytuał:) pewnie jakbym gotowała teraz ziemniaki w Polsce dalej bym automatycznie robiła, to po "irlandzku":)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam