piątek, 31 sierpnia 2012

przeczytane


 Po "Kwiaty na poddaszu" Virginii C. Andrews sięgnęłam po przeczytaniu wielu pochlebnych recenzji. Temat wydaje się absurdalny, szokujący, ale jak się popatrzy trochę na programy informacyjne w TV, to nagle okazuje się, ze właściwie wcale nie musi być to fikcja literacka.
Na początku jest rodzinna sielanka, którą burzy śmierć  głowy rodziny. Dzieci wraz z matką przenoszą się do domu dziadków i tu zaczyna się horror. Mamy zatem wyizolowanie, zakazaną miłość i dziwne relacje rodzinne. Książka momentami jest drażniąca a nawet odrażająca, pogrywa na emocjach czytelnika, a z drugiej strony niesamowicie trzyma w napięciu.
  Narratorem jest 12 latka, ale nie jest to powieść przeznaczona dla tej grupy wiekowej. Pomimo języka jakim jest napisana czyta się ją szybko nie zwracając uwagi na styl tylko podąża się za fabułą. Nie jest to lektura ambitna z głębią i życiowymi mądrościami, tego się tu nie znajdzie, nie można tez jej traktować serio, ot takie czytadło. Właściwie jest to saga  obejmująca 5 tomów, ale nie sięgnę po kolejny tom chyba, że sam się na mnie napatoczy:)
    Na podstawie książki nakręcono film no i nie mogłam oprzeć się pokusie, by go nie oglądnąć, po prostu chciałam zobaczyć ten dom z okładki:)  Nie oczekuję od ekranizacji powieści wiernej kopi tego co przeczytałam, ważne by twórcy zachowali główną myśl autora i mam wrażenie, ze to zrobili. W filmie są najważniejsze watki z książki, część została zmieniona, część pominięta  a nawet część dopisana przez scenarzystę. Nie wiem dlaczego, ale irytowała mnie ścieżka dźwiękowa filmu, która właściwie oddawała mroczny klimat filmu. Jeśli książkę określam jako "może być", to niestety film był słaby i nawet nie chodzi o porównanie go do książki, tylko sam w sobie jest nijaki.....ale dom był piękny:)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz